Strony

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Cud jedenasty :)

- Nie, nie założę tego. - stwierdził oburzony Stefan. - W garniturze wyglądam jak rozpuszczony bufon. - prychnął mierząc strój wiszący na wieszaku surowym, przenikliwym wzrokiem. Pokręciłam z dezaprobatą głową.

- A na oficjalne spotkanie z Panem Tajnerem pójdziesz w dresach, świetny pomysł Stefciu. - zaśmiał się Schlierenzauer. - Zresztą rób co chcesz. Za mundurem, garniturem panny sznurem. - odrzekł zabawnie unosząc brwi. - Prawda Malak? Lecisz na elegancików? - spytał zaciekawiony moją reakcją. Za co oczywiście dostał po głowie najbliżej leżącą poduszką.

-Daruj sobie Gregor. Myślisz, że zawsze masz rację i jesteś najlepszy? Najpierw spójrz na Swoje wyniki później się odzywaj. Nie rób z siebie nie wiadomo kogo bo nie na wszystko masz pozwolenie i aprobatę innych. - rzucił nerwowo i usiadł na moim tymczasowym łóżku. Miałam dziwne wrażenie że w tym całym wylewie żalu nie chodziło o ubranie. Poczułam się niezręcznie.

- Powiedział ten który już wszystko osiągnął. Twoim największym sukcesem jest zajęcie 3 miejsca w generalce i zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Wielkie gratulacje legendo. - odpowiedział stanowczo na wcześniejszą zaczepkę. - Teraz już przynajmniej wiem co o mnie sądzisz. Wiesz,  że przez moment myślałem, iż ktoś w kadrze będzie mógł zastąpić mi wcześniejsze relacje z Morgim. Widzę, że grubo się pomyliłem. - zacisnął zęby. Rzucił mi pełne emocji spojrzenie. Oczekiwał, że otrzyma z mojej strony wsparcie.. Nie potrafiłam nic powiedzieć. W szczególności, że chodziło tu o Krafta. W jego temacie stawałam się zupełnie bezsilna. - Udanego wieczoru. - chamsko ukłonił się przed naszymi obliczami i wyszedł trzaskając przy tym drzwiami. Westchnęłam ciężko.

- Lepiej będzie, jak już też pójdziesz. Wróć do Michaela. - poprosiłam chłopaka który został ze mną w pomieszczeniu. Bez słowa opuścił pokój nie zaszczycając mnie nawet jakimkolwiek ,,pocałuj mnie w dupę'' po prostu odszedł. Położyłam własne dłonie na twarzy. W tym momencie od przemyśleń odwiódł mnie dźwięk gościa przekraczającego próg hotelowych 4 ścian w których obecnie się znajdowałam

-Niespodzianka! - krzyknęła Sabira rozkładając ręce w geście chęci powitania. Moje kąciki ust zadrgały w bladym uśmiechu. ,,Cholera! Przecież ja nic nie zrobiłam!'' - Co jest? - spytała widząc moje niemrawą minę. Spuściłam powietrze z płuc i przygryzłam dolną wargę.

- Czuję się winna, pomimo, że w rzeczywistości niczemu nie zaszkodziłam. Tylko tyle, że nie zareagowałam. Pokłócili się, a ja siedziałam cicho. - w mojej głowie wrzało. Nie od przyczyny ich zwad lecz od tego, że raptownie zmieniłam front na neutralny. Przedtem bez wahania objęłabym stronę Krafta, a teraz? Schlierenzauer za dużo namieszał mi w głowie, musiałam z tym skończyć jak najszybciej. Nie dawać żadnej nawet minimalnej nadziei na ,,coś więcej''.

- Dzieciaczki czasem muszą powojować. - zażartowała. - Słyszałam, ze wybierasz się z Nimi na spotkanie z Panem Tajnerem, to prawda? Czujesz się aż taka ważna, skarbie? - zmrużyła oczy w geście udawanego oburzenia. Ja wytknęłam język na długość 2 centymetrów. - Którego zaszczycisz jako osoba towarzysząca? - spytała z zaciekawieniem. No i kolejny cios. Na śmierć zapomniałam o tym, że mam tam pójść..

-Gregora. - odparłam bezgłośnie. Ciemnowłosa wytrzeszczyła oczy jakby co najmniej ducha zobaczyła. Odkaszlnęła zaskoczona i uniosła mój podbródek. Kiedy już mój wzrok był na wysokości jej spojrzenia, obejrzała mnie dokładnie z każdej strony.

-Po wyglądzie oceniam, że siedzi tu Malak, ale po tym co przed chwilą usłyszałam zaczynam w to poważnie wątpić. Co sprawiło, że się polubiliście? Chcesz zranić kogoś na kim na prawdę Ci zależy? - zapytała pretensjonalnie. Zacisnęłam powieki i wargi. Sprytnie wymijając jej pytanie. Gdy je otworzyłam pokiwała z dezaprobatą głową. -Rób co chcesz, ale później tylko nie płacz. Wszystkiego najlepszego. - podała mi małe pudełko. Przyjrzałam się mu dokładnie.

-Przecież dostałam już od Ciebie prezent - bilety do Austrii. - odrzekłam odmawiając przeczącym ruchem dłoni. Nie  wymagałam żadnych upominków. W końcu to był dzień jak każdy inny. Z uporem wpatrywała się to we mnie to w pakunek. Na mej twarzy pojawiła się niechęć i grymas. Po chwili uchyliłam wieczko niespodzianki. Widniały tam dwa kolczyki. Z małymi diamencikami po bokach. Były w podłużnym, lekko pofalowanym kształcie. Ich długość wynosiła około 30 milimetrów. Rozwarłam usta. - Są piękne. Dziękuje. - przytuliłam ją do siebie najmocniej jak tylko potrafiłam.

- Szykuj się bo za chwile dwunasta, a ty siedzisz tu w tych łachmanach. - dodała podchodząc do niskiej szafki. Znajdowały się tam trzy zapełnione wieszaki. Pewnym ruchem wyciągnęła pamiętną sukienkę i podała mi ja ostrożnie, tak jakby było to co najmniej jajko.Wzięłam odzienie i udałam się do łazienki aby je na siebie nałożyć. Przecież nie mogłam stanąć przed tymi ważnymi osobistościami w świecie polskich skoków w krótkich spodenkach i bokserce. Nie byłam aż tak pełna buntu i krytycyzmu dla całego otoczenia. Poprawiłam proste jak druty włosy. Stwierdziłam również, że one żyją swoim własnym życiem, a drażnienie ich doprowadza tylko do pogorszenia sprawy, więc na starcie dałam sobie z nimi spokój. Założyłam kolczyki i ubrana w kreację wyszłam z małego pomieszczenia.

(...) Później czas przyspieszył. Ja i szatyn trzymający się za ręce podążaliśmy w stronę białego budynku. Powitania, gromkie brawa, długie przemówienia, hojne podziękowania, sztuczne uśmiechy i gratulacje..

- Serdecznie witam Panów, tak emm.. Mam nadzieję, że hotel jest odpowiednio przygotowany, prawda.. emm... Życzymy sukcesów i miłej atmosfery. - sam prezes polskiego związku narciarskiego podszedł do chłopaków i wydukal parę słów w języku kali kochać kali uciąć, angielskim. Ukryłam ciche parsknięcie śmiechem, za co zostałam obrzucona surowym spojrzeniem trenera Heinza Kuttina. Pokręcił głową z dezaprobatą i odszedł butnym chodem w swoją stronę. Uniosłam prawą brew do góry.

Wtedy nie uzyskując poparcia i nowych żartów z starszego od nas mężczyzny odczułam, że zawiodłam i jednego i drugiego nie podając im pomocnej ręki. ,,Przeklinać ich wrażliwe dusze. Pieprzeni arystokraci! Czemu nikt nie myśli o mnie?!'' No i bum! Stało się.. Jestem egoistką! To moja wina. Wzrok pełen wyrzutu okalający mój policzek ze strony Schlierenzauera. Zawód wypisany na twarzy Stefana. Wszystko przez to że będąc tak zadufaną w sobie nie zauważyłam wręcz oczywistego wyjścia. Trzeba było pogadać z obydwoma, a nie siedzieć jak kołek..

-Wszystko okej? Jest między Wami jakaś spina? - Michael rzucił niepewne pytanie, gdy szliśmy w kierunku niedużego busa. -Malak? - zrobił pytającą minę. ,,Och blondinio! Czemu ty jesteś taki spostrzegawczy?!''

-To oni mają jakieś problemy. Skaczą sobie do gardeł przez głupi garnitur. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Faktycznie, praktycznie poszło o czarny strój. Jego wyraz zmienił się na jeszcze bardziej niepewny i odsunął się od całej grupy o jakiś krok. - Nie zostawiaj mnie tu, bo jak sobie pójdziesz to będę tutaj sama, bez jakiegokolwiek poparcia. Skoro jest okazja i jestem przy głosie. Może któryś z Was powie mi o co tak na serio chodzi?! - podniosłam głos na chwilę przystając.

Gregor gwałtownie się odwrócił. Zaczął iść w moją stronę jakby chciał mnie staranować. Szłam do tyłu aby nie wejść mu w drogę, on jednak nie ustępował. Nagle trafiłam na przeszkodę znajdującą się z tyłu - murowaną ścianę. On też się zatrzymał. Stał tak że stykaliśmy się własnymi klatkami piersiowymi. Nachylił się nade mną w taki sposób, że nasze nosy praktycznie się stykały. ,,Niewygodne położenie...'' Moje tętno przekroczyło wtedy 200 uderzeń  na minutę. Czułam strach, podekscytowanie, sama już nie wiem co.. - O Ciebie. - odrzekł mi prosto do ucha. Poczułam łaskotanie jego oddechu na Swoim ,,narządzie'' słuchu. Nie mam pojęcia na co liczyłam, ale nagle zmienił postawę i dołączył do oszołomionej całą sytuacją bandy skoczków.

Ja natomiast z otwartymi lekko ustami osunęłam się bezwładnie na ziemię. Zatrzymałam ruchem dłoni idącego do mnie z chęcią niesienia pomocy Hayboecka. Odsunął się momentalnie a ja wstałam. Gregora już dawno nie było na horyzoncie. Podjął decyzję o pójściu pieszo. Bardzo dobrze.. Nie wiem jak moje zmysły zachowałby się gdyby postąpił inaczej.

-Sabira nam powiedziała. Chcemy Cię zabrać na porządną imprezę. Należy Ci się. - blondyn raptownie zmienił temat,aby nie wywoływać kolejnych zgrzytów. Kraft o dziwo był spokojny. Wydawał się inny niż Schlieri.

Taki.. Nawet nie wiem jak to określić.. Taki.. Po prostu inny..
,,Lepszy?'' Chyba.Przestań mnie maltretować. ,,Sama to sobie robisz skarbie. Szukasz niepotrzebnie dziury w całym. Idź i się zabaw. Bez żadnego gderania!'' Przymknij się już.. ,,Jak to jest mówić do Swojego wewnętrznego głosu?'' Cudnie..

- Pewnie. Nie musisz mi tego powtarzać Michi. - zaskoczyłam ich wszystkich takim obrotem swojej postawy. ,,Jestem z Ciebie dumna'' Bardzo mnie to cieszy. Ale idąc Twoim tokiem rozumowana. Powinnaś powiedzieć Jestem z siebie dumna. ,,Kto Cię tego nauczył? Tej czepliwości?'' ...

-Świetnie. Więc bądź gotowa o 18. - dodał Stefan. ,,Teraz jest jeszcze fajniejszy od naburmuszonego szatyna, no nie?'' Gdybyś była żywą osoba, dostałabyś teraz z liścia za tą Swoją ciekawość. Masz farta. ,,Tak a propos *Mamy farta*'' Nauczyłaś się co to liczba mnoga, gratulacje. ,,Przez ciebie się takie stałyśmy.'' Przestań mi już pochlebiać bo się zarumienię.

Podróż nie trwała długo. Godzina minęła jak z bicza strzelił. Zostało 120 minut do wyjścia z tymi cudnymi, rozkapryszonymi chłopaczyskami. Moje sumienie miało rację. Dość już nudy i stereotypowego, monotonnego życia. Czas coś zmienić i wziąć los w Swoje ręce. Oczywiście duże pole popisu dawałam także mojej nadziei. Wierzyłam, że Bóg zachowa moich rodziców jak najdalej ode mnie, a przecież wiara czyni cuda.

***************************
Jest 11. 
W końcu udało mi się wpleść rozmowy z jej własnym sumieniem/podświadomością. 
Nie wygląda to jeszcze do końca tak jak chciałam. 
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Pozdrawiam :*

4 komentarze:

  1. świetne <3333 a rozmowy Malak z podświadomością, jako tako już wyglądają :)) :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem :)
    Tak jak obiecałam. Rozdział bardzo mi się podoba mino tego iż moje oczy juz pomalutku odmawiają posłuszeństwa.
    Malak, Malak, Malak. Rozkochuje w sobie tych facetów. Takie "branie" to też bym chciała mieć :D . A co do rozmów Malak z podświadomością mi się mega podobają. Wyszły ci :* i ten spór między chłopakami :| mam nadzieję, ze jakoś to sobie wyjaśnia kurczę :/
    Czekam na więcej!
    Buziaki ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Best rozdział ever my dear <3

    OdpowiedzUsuń