Strony

wtorek, 22 grudnia 2015

Cud trzynasty :)

- Musisz coś zjeść, bo inaczej Nam tu padniesz. - stwierdziła trzymając przed moim nosem łyżkę ciepłej zupy.  Popatrzyłam bez przekonania na ciecz widniejącą na sztućcu. -Malak, to zenie możesz wychodzić na zewnątrz wcale nie znaczy, że masz mi tutaj umrzeć. Nie rób tego przynajmniej w trakcie moich odwiedzin. - spojrzała na mnie z ukosa i delikatnie się uśmiechnęła. -Słyszałam, że gdy Stefan tu był to zjadłaś całą miskę, teraz już widzę jak traktujesz przyjaciółkę. - wydęła wargi w podkówkę. Przewróciłam teatralnie oczami i otworzyłam usta. Zadowolona wepchnęła metalową łyżkę do mojej buzi i odłożyła na bok rosół. -Może chcesz o tym pogadać? - spytała. -Właściwie znamy tylko jedną trzecią całej historii, a ty nie odzywasz się już od tygodnia. -spuściła głowę. Złapałam jej dłoń. Poruszyła się delikatnie. Przez otwarte okno dobiegł dźwięk podjeżdżającego samochodu. Sabira momentalnie się zerwała i wyjrzała na zewnątrz.  -Przyjechał Manuel i Kraft. Chyba muszę już lecieć. - podrapała swój łokieć. Pomachałam powoli prawą dłonią. Po chwili już jej tam nie było.

Spojrzałam na malutką plamę znajdującą się na suficie. Nawet zabrudzenie było wtedy ciekawą niespotykaną rzeczą. Nie minęło pięć minut, a drzwi do malutkiego pokoju w którym obecnie się znajdowałam zostały otworzone przez niewysokiego szatyna. Trzymał w ręce jakieś pudełko. Położył je na kocu znajdującym się tuż obok mnie.

-Jak się czujesz? - zapytał właściwie chyba nie oczekując jasnej, klarownej odpowiedzi. Otworzył opakowanie i wyjął z Niego czekoladę z orzechami.

,,Wie jak Cię podejść mała.'' Co ty tu..? ,,Musiałam odwiedzić starą znajomą, miałam dość milczenia.'' Chyba po raz pierwszy się cieszę, że mogę Cię usłyszeć! ,,Nie przesadzaj z tymi czułościami. Zabieraj się za to brązowe cudeńko. Nie jesteś ty dziewczyno głodna?'' Jakoś nie mam na nic ochoty. ,,Ej laska, życie toczy się dalej. Po prostu dostałaś szlaban na wychodzenie z domu.'' Boję się.. Pomimo wszystko. ,,Nie masz czego tutaj Ci nic nie grozi. Stefan jest przy Tobie, Sabira też.'' Tak ale.. ,,Gregor ma na głowie przygotowania do tacierzyństwa. Chyba nie chcesz żeby rzucił wszystko i przybiegł do Ciebie w podskokach.'' ... ,,Nawet mi nie mów że twój egoizm wzniósł się na tak wysoki poziom.'' Mógł chociaż zapytać jak się czuje.. ,,Widzę, że nie mamy o czym gadać. Uspokój się to wrócę..''

Sięgnęłam dłonią do odpakowanej słodkości. Wzięłam jeden kawałek czym wywołałam u Stefana ogromne zdziwienie. Zjadłam kostkę potem drugą, trzecią, a chłopak nadal nie mógł wyjść z podziwu. Zaśmiał się cicho na widok mojej żarłoczności. Faktycznie może trochę zgłodniałam..?
-Malak? - zwrócił się do mnie. Przeniosłam Swój wzrok na Jego tęczówki, jak zwykle w kolorze niemalże mahoniu. -Proszę.. Opowiedz co się wtedy stało.. Możesz mi zaufać. - odrzekł niepewnie po chwili milczenia.  Zacisnęłam wargi w wąską linię. -Chcę ponownie usłyszeć Twój głos... - szepnął, a iskierki nadziei w Jego oczach tonęły w ciepłym odcieniu brązu. W ogóle nad sobą nie panując ułożyłam ręce na jego policzkach wcześniej przechodząc do pozycji siedzącej.

-Jestem gotowa. Przekażę wszystko tak jak było. - powiedziałam zachrypniętym głosem. Jego ton niewątpliwie spowodowany był moim wcześniejszym milczeniem. Może to właśnie ono jest złotem, ale za duszenie w sobie bezsensownych obaw i emocji płacimy o wiele wyższą cenę niż za to kiedy się wygadamy, kiedy nam w końcu ulży.

Słuchał każdego słowa. W momencie gdy łzy stanęły mi w oczach położył palec na moich malinowych ustach i delikatnie objął ramieniem. Wtulona w Jego tors zapomniałam o Bożym świecie. Płakałam nie zwracając większej uwagi na to że właśnie plamię mu bluzkę albo chociażby na to, że zajmuję mu kupę czasu.

,,Wyluzuj. On .. chyba .. chce Cię słuchać...'' Taki przyjaciel to prawdziwy skarb. ,,Tak, dokładnie, przyjaciel, zanotowałam. Przypomnę Ci to określenie za parę miesięcy.'' Czy ty coś sugerujesz? ,,Tak, jeśli zaraz nie przestaniesz ryczeć to zmarnujesz taki fajny wieczór.'' Dam ci radę, weź spierdalaj. ,,Uu od kiedy używasz tak wulgarnego słownictwa?'' Cofam tamto wcześniejsze. Wcale nie tęskniłam. ,,Pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika, dziennik jest spalony śmietnik ocalony!'' Mój Boże, nie dość, że jestem głupia to jeszcze niedorozwinięta..

Poczułam jak chłopak głaszcze czubek mojej głowy. Odsunęłam się lekko i wytarłam wilgotne policzki. Były odrobinę cieplejsze. Zawsze tak się dzieje gdy płaczę.
-Stefan ty nawet nie wiesz co to znaczy mieć depresję.. -nabrałam powietrza do płuc. Spojrzał na mnie zaciekawiony. - Wtedy nawet nie masz siły ruszyć ręką czy nogą. Nie możesz spać. Bezcelowo gapisz się w sufit lub ścianę i czujesz ogromna pustkę. Nikomu nie życzę żeby przez to przechodził. W tym czasie masz na prawdę minimalne szanse na powstrzymanie się od próby samobójczej. Trzeba być cholernie silnym psychicznie, aby znosić taki ciężar. Ale wiesz co? Po każdej depresji jesteś coraz mocniejszy i stabilniejszy mentalnie. Gdy ją pokonasz zaczynasz dostrzegać coraz więcej pozytywów i zapominasz o złych chwilach.

-Malak - odgarnął mój kosmyk włosów. - Nie denerwuj się obecnie na Schlierenzauera. - zupełnie zaskoczył mnie takim zwrotem. Obstawiłabym każdą inną możliwą opcję, ale na pewno nie to, że powie coś o Gregorze. -Wiem, że niezbyt znasz się na skokach, ale... - wstrzymał oddech. -To co tak najbardziej kocha robić może zostać mu odebrane. Lekarze stwierdzili, że ma wyczerpany organizm i dla własnego dobra powinien odpuścić. Nigdy w życiu nie widziałem go tak podłamanego. Wyjechał. Nikt nie wie gdzie obecnie jest... - zakończył cierpliwie wyczekując mojej reakcji.

-Stefan.. Powiedz mi, że żartujesz. - zawiesiłam głos bo jakaś gula w gardle skutecznie uniemożliwiła mi dalsze mówienie. - Wydawało mi się, że Greg to najsilniejsza osoba jaką poznałam. Gdy byliśmy jeszcze w Wiśle na jego komputerze widziałam filmik. Były tam jego wszystkie zwycięstwa.. Wyglądał na takiego pewnego siebie, cholernie utalentowanego skoczka, który poza Swą pasją nie chce robić nic.

-Bo tak było. Teraz po prostu się złamał. Praktycznie w ogóle nie ma wsparcia. Rodzina obecnie jest poza domem, a on nie chciał ich martwić. W drużynie nie ma nikogo z kim miałby lepsze relacje, bo po odejściu Morgensterna totalnie się w sobie zamknął. - powiedział na jednym wdechu. Zamurowało mnie. Z ogromną trudnością łapałam kolejny oddech.

-Nie wierzę. On się nie podda. Niedługo zaczyna Wam się sezon, prawda? Wtedy właśnie zdeklasuje wszystkich, z góry do dołu nie oszczędzi nikogo. Po depresji masz ogromnego kopa do działania i zmiany tego gówna przez które tyle się męczyłeś. Zobaczysz jeszcze wspomnisz te słowa. - mrugnęłam do niego. Teraz to on miał minę niedorozwiniętego dzieciaka, któremu ktoś zabrał ulubionego lizaka. - Niebawem pojawi się i zacznie pracować na takich obrotach jak nigdy wcześniej. Nie poznasz go. Jest dużym chłopcem więc zakończmy juz jego temat. Sam sobie świetnie w życiu poradzi. - uśmiechnęłam się szerzej i wstałam z łóżka.

Nasza rozmowa trwała dość długo, albowiem słońce chyliło się nie ubłagalnie ku zachodowi. Rzuciłam Kraftowi ostatnie spojrzenie po czym tak po prosu wymknęłam się z pomieszczenia. Zeszłam na dół i nie wahając się ani minuty ruszyłam w stronę jadalni. Podeszłam do niewielkiego barku i wyjęłam butelkę czerwonego wina. Otworzyłam lodówkę i surowym okiem zmierzyłam jej zawartość, a raczej jej brak. Ujrzałam tylko światło. Pokręciłam z dezaprobatą głową. Nie musiałam długo myśleć, aby wpaść na pomysł dobrej kolacji. Jak z niczego stworzyć coś? Zadzwonić do pizzerii!

Wybrałam odpowiedni numer, który widniał na ulotce znajdującej się na przodzie białego urządzenia teoretycznie służącego do schładzania żywności. ,,Koniec załamki?'' Zdecydowany koniec. ,,Jestem z Ciebie dumna.'' Ja z siebie też. ,,Cóż za skromność.'' Jak masz mnie wprowadzać w zły nastrój to lepiej już teraz zabieraj dupę w troki. ,,Widzę, że nadszedł czas w którym stwierdzasz, że twój rozsądek, kolokwialnie mówiąc, ma się jebać?'' Mam już serdecznie dość Ciebie i Twoich ograniczeń.

(...) -Nie wiem jaką pizzę lubisz, ale zamówiłam Capriciose. - poinformowałam zdezorientowanego szatyna wkraczającego niepewnym krokiem do kuchni. -Mam nadzieję, że mi wybaczysz to jakże haniebne zaniedbanie. Tak zmieniając temat macie tu jakieś kieliszki? - rozejrzałam się dookoła.

-Druga szafka z lewej. - wskazał palcem. - Dzwonił Michi dlatego tak długo nie schodziłem. Jutro po południu wracają. -oznajmił opierając się o blat. Przeklęta skrytka z naczyniami przeznaczonymi do nalewania w nie czerwonej cieczy znajdowała się dokładnie za Nim. Sięgnęłam ręką do klamki ale ta nieszczęsna zsunęła się i w efekcie tego odrobinę przygniotłam chłopaka własnym ciałem. Z jego gardła wydobył się cichy chichot, ale czy mi było do śmiechu. Znajdowałam się się w małej odległości od Krafta który mnie cholernie hipnotyzował i pociągał....

Tak! Boże! Dzięki Ci za dzwonek do drzwi, który w tamtym momencie został naciśnięty przez dostawcę pizzy. Z uśmiechem na ustach wyminęłam Krafta i rzuciłam się biegiem do drzwi wejściowych. Otworzyłam je i odebrałam jedzenie wręczając pracownikowi pizzerii należytą zapłatę.

Wierzyłam, że w najbliższym czasie nie dojdzie między nami do żadnych niezręcznych sytuacji, a przecież wiara czyni cuda.

*********************
Jest i numer 13.
Miałam ogromna ochotę coś stworzyć no i stało się. 
Jak tam przygotowania do świąt?
Komentujesz - Motywujesz. 
Pozdrawiam :*

4 komentarze:

  1. Jestem :)
    Rozdział jak zwykle super ^^ hm.. Od czego by tu zacząć.
    Już myślałam że Malak się nigdy nie odezwie :| ale cóż Stefan jakoś ją przełamał. Wysłuchał jej i to było chyba dla ich obojga najważniejsze.
    Gregor wyjechał?! Tak po prostu i nikt nie wie gdzie jest? Mam się bać o niego? Uwielbiam gdy w opowiadaniach jest Gregor więc jak coś mu zrobisz to się policzymy :D ojj dobra tobie wybaczę.
    Malak to naprawdę mądra dziewczyna. Niby młoda, ale o życiu wie więcej niż nie jeden starszy człowiek.
    W takim razie czekam na więcej:*
    O dziwo szybko znalazłam czas, ale od jutra zaczyna się walka z porządkami! :D
    Wesołych świąt kochana :*
    Buziaki i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O MATKO SAŁATKOOO!!!!!! Cudowny! Mam nadzieję, że Gregor nie zakończy kariery, ani nic mu się nie stanie. Stefan jest taaaki kochany <333 :D Uwielbiam to opowiadanie! <3 :**
    Przygotowania do świąt? xd Na razie to ja czytałam rozdział i tyle haha :D Pewnie dopiero jutro zacznę coś sprzątać:)))
    Wesołych Świąt, weny życzę! ;)) :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju! Kocham!
    Co z Gregorem?!
    Stefan >>>>
    Przepraszam, ze tak krótko, ale rozdział cudny!
    Pozdrawiam Marysiaa :)
    Wesołych!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam!
    Genialne opowiadanie. Skąd wzięłaś taki świetny pomysł na nie? Naprawdę jestem pod wrażeniem!
    Wszystko mi się tu podoba. I postać Mulak i pomysł na pokazanie bohaterów, całe to magiczne trio: Michi, Krafti i Greg.
    Mulak jest silną dziewczyną, więc gorąco wierzę, że szybko wyjdzie z depresji. Najważniejsze, że ma wsparcie tylu wspaniałych ludzi i wyrwała się z tego okrutnego kraju.
    I oczywiście strasznie podoba mi się wątek uczuciowy. Ku komu tak naprawdę skłania się jej serce? Chciałabym, żeby był to Gregor, ale pozostawiam to w Twoich rękach.
    A Sandra? Nie wiem czy Michi i ona mi pasują, ale zdecydowanie nie pasuje mi ona do Grega a jej postać w tym wszystkim jest rewelacyjna.
    Czekam do następnego i buziaki ;*

    Ann x

    OdpowiedzUsuń