-Nie zmieścisz. - dopowiedziałam skutecznie zamykając mu tą stale otwartą buzie. -Podobno to dziewczyny długo się szykują. - westchnęłam teatralnie sięgając po jego białe rękawice z czerwonymi naszywkami. Rozejrzał się uważnie po pokoju i ruszył w drogę do drzwi taszcząc ze sobą nasze pakunki. -Gogle też mam sobie założyć na oczy. Myślę, że będą mi spadać. - wygięłam usta w podkówkę. Zaśmiał się nerwowo i rzucił mi kolejne potulne spojrzenie. Wzięłam w rękę okulary ochronne i delikatnie kopnęłam go w tylną część ciała, bo stał jak krowa do doju.
-Już. Czekaj. Kluczyki. - burknął.
-Idź, bo jak dalej będziesz się tak grzebał to wyjdziemy stąd dopiero wtedy, kiedy dinozaury powrócą na ziemię. Zostaw moją walizkę, wyprowadź samochód, a ja resztę sprawdzę. Jak widzę ty dziś nie nadajesz się absolutnie do niczego. - oznajmiłam poganiając go zamaszystym machaniem częścią jego sprzętu. Odpowiedział mi tylko uśmiechem i po chwili już go nie było. Ogarnęłam wzrokiem całe pomieszczenie, a mój wzrok spoczął na skórzanym portfelu. Tak zapewne gdyby nie ja przez kolejny tydzień żylibyśmy na rachunku chłopaków. Pokręciłam niedowierzająco głową i wcisnęłam własność Schlierenzauera głęboko do kieszeni. Wzięłam wszystko co znajdowało się w praktycznie pustym pokoju.
Zbiegłam po śliskich schodach na przedostatnim niemal nie wykonując fikołka w przód. Przed twardym lądowaniem uchroniła mnie, pokryta bladoniebieską farbą, barierka. Kawalerka siostry Gregora nie mieściła się w najpiękniejszej dzielnicy Innsbrucku, ale po co miała wynajmować willę z basenem, skoro przebywała tu raz na ruski rok? Otworzyłam drzwi srebrnego Audi i zatrzasnęłam je za sobą.
-Uważaj! - przywitał mnie hałaśliwym krzykiem.
-Nie ma za co Gregor. Dla mnie noszenie Twoich rzeczy to czysta przyjemność. - powiedziałam ironicznie rzucając kask na tylne siedzenie. Zaczęłam majsterkować przy nowoczesnym radio zamontowanym w równie progresywnym aucie. Włączyłam jedną z niemiecko- języcznych stacji. - I don't care, I love it! - nuciłam najgłośniej jak umiałam. Schlieri nie musiał nawet się upewniać i przesunął pokrętło poziomu głośności na poziom 23. Słychać głośne basy i nasze fałszowanie. Na przypieczętowanie zakończenia piosenki złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek, a na moje usta wpełzł zalotny uśmieszek.
Zmieniłam się. Przez ostatnie dwa miesiące wręcz rozkwitłam. Porzuciłam obawy, zaczęłam żyć. Stefan sprowadził z Włoch swoją kuzynkę, która była adwokatem. W razie jakiejkolwiek sprawy mogła nam się przydać. Uchodziła za najlepszą obrończynię w całej Europie. Niezły prestiż jak na kobietę. To pod wpływem szatyna siedzącego obok, moje istnienie nabrało sensu.
(...) Usłyszałam wyraźną panikę w jego głosie. Gdyby nie przeraźliwe piski prawdopodobnie nadal bym smacznie spała. Obudziłam się i co ujrzałam? Czerwonego jak burak Gregora miotającego się na wszystkie możliwe strony.
-Co jest? - spytałam nerwowo dość szybko wychodząc z sennego letargu.
-Nie zabrałem portfela! Nie przepuszczą Nas przez granicę! - zawołał z wybałuszonymi oczami. Jedyne co nasuwało mi się na myśl to wybuchnięcie gromkim śmiechem. Sięgnęłam ręką do kieszeni i pomachałam mu jego własnością przed oczami. Chwycił ją niemal natychmiast i okazał blond strażniczce Swój, a potem mój dowód.
-Wisisz mi butelkę na prawdę dobrego wina. Tylko nie jakichś pomyi za 5 euro tylko prawdziwe, białe, wytrawne. - wyliczyłam na palcach, a kąciki moich ust poszybowały do góry.
-Oczywiście kochanie. Kupię Ci co tylko zechcesz. Gdyby nie ty przez najbliższe dni byłbym spłukany. Dzięki Tobie pogodziłem się z Michim i Stefanem. Jak ty to robisz? - zapytał zaintrygowany.
-Słodka tajemnica, skarbie. - rzekłam, a ze schowka wyciągnęłam paczkę miętowych gum do żucia. Bez wahania jedną z nich z wyraźnym zadowoleniem wpakowałam do buzi.
Resztę drogi przebyliśmy zacięcie omawiając nowe przepisy. Tak, tak te całe skoki narciarskie nieźle mnie wciągnęły. Zaczęłam nawet rozpoznawać skoczków innych niż Austriacy! Po paru godzinach jazdy naszym oczom ukazał się dość duży napis powitalny z nazwą Klingenthal na pierwszym planie. Oparłam głowę na ciemnoszarym obiciu siedzenia.
-Gratulacje znów udało ci się nas nie zabić. - mrugnęłam do niego widząc z każdej strony oświetlony budynek ,,Hotel des Vosges''. Świetnie.. Czułam się podekscytowana. Chciałam zobaczyć zawody na żywo. Nie letnie, bo igielit wychodził mi już uszami, ale te prawdziwe, zimowe, na śniegu, chociażby sztucznie sprowadzonym .
-Już myślałem, że nie dojedziecie.- odparł Michael widząc nasze twarzyczki na horyzoncie. Powitał mnie delikatnym przytulasem, podobnie jak Stefan. Miałam wrażenie, że on również uległ zmianie. Nagminnie nie było go w domu Hayboecka. Nie rozmawiał ze mną tak często jak kiedyś. Po prostu nasze relacje podupadły.
-Nowy sezon wita! - powiedział entuzjastycznie niewysoki blondyn z żabimi oczkami. Zawtórowałam mu radosnym okrzykiem ,,Hura!'' i razem z resztą bandy weszliśmy dostojnym krokiem do najbogatszego ,,przytułku wariatów'' w całej mieścinie. Gregor pewnie złapał moją rękę, a mi pozostało obdarzać każdego minionego faceta obojętnym spojrzeniem. No i zobaczyłam jego! Cholera, przez ostatni miesiąc gadaliśmy przez skype prawie codziennie, a to wszystko za sprawą mojej obecności na zawodach w Einsielden.
-Koga ja widzę? We własnej osobie Malak! - zaśmiał się, a ja puszczając dłoń szatyna rzuciłam się mu w ramiona powodując minimalne zachwianie równowagi jego postury. Zaśmiał się melodyjnie, uniósł mnie do góry i obrócił się wokół własnej osi. -Nawet nie wiesz, jak nie moglem wyczekać naszego kolejnego spotkania. - odwzajemniłam gromki chichot, a po chwili stałam już na podłodze.
-Ja też Johann, ja też. - poinformowałam zgodnie z prawdą i kątem oka zerknęłam na stojącego za nami Schlierenzauera, który właśnie skrzyżował ręce na piersi. -Nie mów kochanie, że jesteś zazdrosny? - spytałam bez ogródek posyłając mu spojrzenie pełne kokieterii.
-A mam być o takiego byle jakiego Norweżyne? - poklepał Forfanga po ramieniu i przeniósł Swój wzrok z Niego na mnie.
-Ja na Twoim miejscu bym był. - wtrąca się Kraft machając przed naszymi twarzami kluczykami do pokojów. -Heinz się pomylił i nie wziął Wam wspólnego pokoju. Koniec gorącego romansu. - oznajmił żartobliwie.
-Czyli mam jakieś szansę na szybki numerek? - Norweg poruszył brwiami za co dostał porządnego kopniaka w piszczel.
-Jeśli kupisz sobie dmuchaną lalkę to owszem. - skomentowałam kiedy ten zwijał się z bólu. Mrugnęłam do niego prawym okiem, zgrabnie wyminęłam i udałam się do pokoju z numerem 45.
Gdy otworzyłam drzwi poczułam silny, ciężki zapach drewna, z którego wykonane były świeżo polakierowane meble. Oparłam walizkę o jedną z etażerek i miałam ochotę zakopać się pod kołdrą. Ale byłoby to za proste.. Bal inaugurujacy nowy sezon, na który wypadałoby się udać, miał odbyć się za około 3 godziny. Zero odpoczynku. Ani krzty zrozumienia.. Sięgnęłam ręką po koc leżący na skraju łóżka i okryłam się nim po sam nos.
,,Co jeśli ponownie się zawiedziesz? Zaufałaś, a może to był błąd? Gregor nie jest święty, ma swoje za uszami. Nie może Cię zranić, bo się po tym nie podniesiesz. Każda porażka jest sprowadzeniem człowieka prosto na ziemię, niczym boksera na twarde deski ringu. Za pierwszym razem podniesie się. Uderzony po raz drugi straci kontrolę nad własnym ciałem, za trzecim zaś podejściem najczęściej następuje nokaut. Malak przemyśl Swoje decyzje zanim będzie za późno.''
Obudziłam się zlana potem. We śnie przez cały czas towarzyszył mi ten tajemniczy głos, który ranił mnie z każdym kolejnym słowem. Po chwili ochłonięcia poczułam powiew chłodu na własnej twarzy. Skąd się wzięły te wątpliwości? Nie znałam odpowiedzi jak na większość rodzących się w mojej głowie pytań. Czy nowa sytuacja dla mojego organizmu była, aż tak trudna do przyswojenia? Przecież Gregor od początku naszego związku nie popełnił żadnego błędu. Kłóciliśmy się ale często żartobliwie.. Cholera.. Sprawdziłam godzinę na wyświetlaczu w telefonie, a moje oczy niemal nie wyszły z orbit. 20 minut do tego, aż przyjdzie po mnie Schlierenzauer..
Otworzyłam torbę z ubraniami. Ostatnio Greg siłą zabrał mnie na zakupy i płacił za każdą rzecz, na którą choćby spojrzałam. Takim sposobem sukienki nie mieściły mi się w tej małej, ciasnej walizce, a o zabraniu kilku wygodnych kompletów strojów mogłam zapomnieć przez kolejne parę miesięcy. Wzięłam pierwszą z brzegu kreacje w kolorze biało-turkusowym. Miała tiulowy dół, a górę wykończoną cekinami. Wyglądała cudownie jak każdy ubiór starannie złożony i umieszczony w skórzanej torbie.
(...) Do moich uszu dobiegło ciche pukanie. Wpinałam wsuwkę we włosy, gdy ktoś kto wcześniej upominał się o wejście, przekroczył próg mojego tymczasowego pomieszczenia. Już z daleka poczułam jego mocne perfumy. Moim oczom ukazał się brunet w dystyngowanym stroju. Na jego widok na moich ustach zagościł eufemistyczny uśmiech. Nie jego się wtedy spodziewałam. Obejrzałam go od samych czubków wylakierowanych butów, aż po koniuszek idealnie ułożonych włosów.
-Świetnie wyglądasz. - zakomunikował, odwzajemniając przyjazny wyraz twarzy jakim go wcześniej obdarzyłam. -Prezent od Gregora? - wymamrotał spoglądając ukradkiem na naszyjnik, znajdujący się w pudełku o złotym kolorze. -Będzie Ci pasował. - dodał jakby od niechcenia.
Pierwszy raz od wielu dni mieliśmy okazję porozmawiać, co prawda do opuszczenia hotelu zostało nam jakieś 10 minut, ale lepsze to niż nic. Sięgnęłam ręką po ciężką ozdobę i podałam osłupiałemu chłopakowi. Odgarnęłam włosy do przodu i wnet wszystko stało się dla niego jasne. Zrobił krok w moją stronę. Przez przypadek przejechał palcami po mych plecach. Nieoczekiwanie przeszedł mnie dreszcz. Spojrzałam przez ramię na speszonego Krafta.
-Dziękuje. Wyjaśnisz mi co się ostatnio z Nami dzieje? - rzuciłam tak ważne dla mnie pytanie, które w myślach zadawałam sobie codziennie. Obróciłam się tak, aby ujrzeć go ponownie w całej okazałości. - To, że jestem w związku wcale nie oznacza, że mam od górny zakaz przyjaźni z kimś innym. - dodałam śmiało, nie wiedząc jakiej reakcji mogę się spodziewać.
-Po prostu mam mniej wolnego czasu. Ty zajęłaś się Gregorem, a ja treningami. - wzruszył ramionami. - Nie musisz się tym przejmować, nadal możesz na mnie liczyć... Tylko wiem, że lepiej wygadać się komuś bliższemu od przyjaciela. - zakończył spuszczając wzrok na swoje złączone dłonie. -Jeśli masz jakąś sprawę to wal śmiało. - zachichotał cicho, a ja nie odpowiadając na jego stwierdzenie zmniejszyłam dzielącą nas odległość i zarzuciłam mu ramiona na szyję głową wtulając się w jego tors.
-Malak! Sukces, wyszykowałem się przed Tobą! - zaświergotał stojący na korytarzu Schlierenzauer. Odsunęłam się od Krafta, sięgnęłam po telefon, schowałam go do torebki i wraz z brunetem wyszłam z pokoju. - Mam czuć się zazdrosny? - zapytał, udając, że dogłębnie nas analizuje.
Zmierzwiłam ręką jego włosy. Wtedy wiedziałam, że już po mnie. Pewnie układał je ponad 2 godziny. Ruszyłam biegiem przez hol, nie czekając na windę szybkim tempem zeszłam po schodach. Jednak był na tyle wysportowany, żeby na ostatnim przystanku mnie dogonić. Zgięłam się w pół na oznakę zmęczenia. Po chwili uniósł mój podbródek i musnął moje wargi swoimi, tak jak za pierwszym razem.
-Tobie jestem w stanie wszystko wybaczyć. - wyznał, a ja się do Niego przytuliłam. Chciałam, żeby tak było już na zawsze. Żeby rodzice odpuścili szukanie mnie po całym świecie. Gdzieś głęboko w sercu wierzyłam, że kiedyś czeka mnie taka przyszłość, a przecież wiara czyni cuda.
**********************
Jest i 16!
Tuż przed konkursem na mojej ukochanej Bergisel ♥
Lecę dmuchać pod narty moim ulubieńcom.
Pozdrawiam :*
Hej hej
OdpowiedzUsuńJestem na szybko. Rozdział bardzo mi sie podoba. Malak i Gregor razem! Jej! Czekałam na to. Jednak relacje dziewczyny i Stefana uległy zmianie. Mamy się czegoś obawiać?
Czekam na następny
Buziaki :*
Są razem, są razem! Tak! Cały czas przeczuwam, że to wszystko nie skończy się za dobrze, ale przynajmniej choć trochę mogę się nacieszyć ich związkiem. A co do Stefana to zapewne kieruje nim zazdrość. Bardzo przywiązał się do Malak i być może nawet zaczął coś do niej czuć, a ona jednak wybrała Gregora. Zobaczymy czy Schlieri rzeczywiście okaże się dobrym facetem dla dziewczyny, ale najważniejsze, że czuje się przy nim szczęśliwa. Nadal trzymam za nich kciuki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Witam! ;*
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystko z łatwością, jak obiecałam wcześniej i już jestem przy szesnastce, a w niej to na co czekałam od samego początku!
Wreszcie odkryli przed sobą karty i Malak jest w końcu z Gregiem! :D Ach. ♥
Szkoda mi tylko Stefcia, ponieważ chyba się pogubił. Przywiązał się do dziewczyny, a to potoczyło się tak, jak się potoczyło. Został w zasadzie przez nią odrzucony... ;/
Świetny rozdział, czekam na wiecej! ;)
Zapraszam do siebie! ;D
Dobrnęłam do końca! :D Ponadrabiałam wszystko i teraz będę już na bieżąco. ^^ Mam nadzieję. xD
OdpowiedzUsuńMuszę Cię pochwalić. Genialny pomysł na bloga, a wykonanie jeszcze lepsze i do tego doskonałe styl. ♥
Ten rozdział jest cudowny. :)
Cieszę się, że Malak i Gregor są w końcu razem. Oboje mają fantastyczne, podobne, ale zarazem dopełniające się charaktery. ;) Pięknie ich wykreowałaś. ♥
Widzę, że nasza bohaterka cieszy się wielkim zainteresowaniem skoczków nie tylko z kadry Austriaków, ale także spoza niej. ;) Jeżeli Gregor w końcu będzie naprawdę zazdrosny, to dziwić mu się nie będę. :D Taki żarcik, kochana. :)
Stefek się troszkę zmienił. Chyba nie do końca przyswaja wszystko, co dzieje się wokół niego. Wydaje mi się, że troszkę przygasł... Mam nadzieję, że odnajdzie siebie i wszystko to, co zgubił po drodze i będzie tak szczęśliwy jak Malak. :)
Zostaję tutaj na zawsze! :)
Czekam na kolejny, będziesz mnie informować? ;)
Buziaki! :*
PS. Serdecznie zapraszam do mnie:
http://atak-wspomnien.blogspot.com/
Malak- Gregor, Malak-Gregor sisss co tu się dzieje ;p<3
OdpowiedzUsuńTy wez mi tu napraw Stefcia ;///
ale czekam na kolejne i to szybko ;**
Zaprosiłaś mnie do siebie jakiś czas temu, więc przybyłam;) Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to okropna czcionka. O ile w tytułach, nagłówkach wygląda naprawdę spoko, to w poście jest tragiczna. Te wielkie litery utrudniają czytanie, mój wzrok się zmęczył i ogólnie nie było przyjemnie. Radziłabym zmienić na jakąś tradycyjną. Nawet jeśli będzie brzydsza, to na pewno bardziej poprawna.
OdpowiedzUsuńPo drugie co to jest (...)? Po co to stosujesz? To oznacza, że ominęłaś jakąś część tekstu. Więc ja się pytam, gdzie ona jest skoro nie tu?
Z braku czasu przeczytałam na razie tylko najnowszy post i przyznaję się do tego bez bicia. Ale bardzo możliwe, że nadrobię i poprzednie. Na razie mnie nie porwało jakoś szczególnie, może dlatego, że nie znam poprzednich wydarzeń. Ogólnie musisz jeszcze trochę popracować, bo twój styl pisania nie jest perfekcyjny. Dialogi trochę drętwe, ale mam nadzieję, że to się jeszcze rozkręci. Ciekawa jestem jak potoczy się przyjaźń Krafta i Malak, i czy rzeczywiście między nimi się popsuło dlatego, że brakuje im czasu. Może powód leży też gdzieś indziej?
Pozdrawiam! ;*
I zapraszam też do siebie. Byłoby mi miło, gdybyś również wyraziła swoją opinię;)
sila-jest-we-mnie.blogspot.com
Wszystkiego przeczytałam i jestem pod wielkim wrażeniem. Cudo czekam na next.kiedy next ????? Czy Stefan będzie z naszą bohaterką? ????
OdpowiedzUsuń